W moim pierwszym artykule na tym blogu chcę Ci pokazać siebie.
Taką prawdziwą siebie. Chcę, żebyś wiedziała/wiedział, że to, co piszę, jest głównie o mnie i o moich doświadczeniach. Nie chcę pisać tylko tego, co czytam i co mnie inspiruje, ale chcę Ci dać to, co z własnego doświadczenia wiem, że działa. Może jesteś właśnie taką osobą jak ja i Cię zainspiruje?
Pokaże Ci, w jaki sposób spełniłam jedno z moich marzeń, o którym bałam się marzyć głębiej… ,, Zostać Instruktorką Zumby ,,
Całe życie szukałam ,,czegoś ,, innego na tym świecie, nie czułam się szczęśliwa, a tym bardziej spełniona. Moja miłość do Zumby urodziła się całkiem przypadkiem, ale jak większość kobiet zapisujących się na zajęcia chciałam po prostu zrzucić zbędne kilogramy po drugiej ciąży. Oczywiście tak się też stało, a moja miłość rosła z tygodnia na tydzień.
Wspólnie z koleżanką głośno marzyliśmy o byciu instruktorem, ale na gadaniu się skończyło. Strach przed wystąpieniem publicznie był tak paraliżujący, że stwierdziłam, że się do tego nie nadaje. Znasz? Ach ten strach…
Miesiące mijały, aż wpadła mi w ręce książka „Moc pozytywnego myślenia” Normana Vincenta Peale. Nagle zaczęły się dziać dziwne rzeczy w moim życiu. Zwolnili mnie z pracy — dzień przed moim panieńskim, ale dzięki tej książce zaczęłam rozumieć, że wszystko, co się wokół mnie dzieje przyciągam myślami, a często musi zadziać się źle, żeby to dobro mogło się pojawić.
Niedługo później poznałam dziewczynę, którą widziałam tylko raz, a poczułam, że to ona odmieni moje życie i tak się też stało. Nie miałyśmy kontaktu kilka miesięcy i nagle napisała do mnie ,, Co tam u Ciebie słychać ,,
…I tak się zaczęło. Zaprosiła mnie do swojego projektu online, w którym była, a ja mimo braku jakiejkolwiek wiedzy w tej dziedzinie zaufałam swojej intuicji. Już wtedy wiedziałam, że strach pojawia się zawsze, kiedy coś zmieniamy, tak więc mimo lęku przed nowym weszłam w to całą sobą.
Jak większość osób na początku drogi w MLM szukałam wymówek, żeby jednak to zostawić, ale wewnętrznie czułam, że tutaj znajdę coś dla siebie, coś, co pomoże mi spełnić moje marzenia.
Tak więc, szkolenie po szkoleniu (głównie te o wierze w siebie) rozwijałam się i zaczęłam być pewniejsza siebie. Uwierzyłam, że mogę więcej.
No i nadszedł ten czas, kiedy zdobyłam się na odwagę i po 4 latach od rozpoczęcia mojej przygody z zumbą zrobiłam swój pierwszy kurs na instruktora.
Musisz wiedzieć, że samo spełnienie marzenia nie jest końcowym Celem.
Co by mi dał sam tytuł? Nic! Aby stać się instruktorem, musiałam poświęcić wiele godzin, dni, tygodni na naukę choreografii i odpowiedniego przekazu dla tańczących ze mną osób.
Kiedy poczułam się gotowa, zatańczyłam swoją pierwszą Zumbe i wiesz co? Bałam się jak cholera, ale to uczucie PO było tak piękne, że każdy stres, każda godzina na szkoleniach z poczucia wartości i wiary w siebie była warta.
Teraz czas na kolejne kursy i kolejne poprzeczki.
Już nie mogę się doczekać!
Dobra! Moją historię i drogę do mojego marzenia już znasz, a co sobie z tego weźmiesz ?
Świetny Artykuł 👏🏻👏🏻👏🏻
Napisany prostym i zrozumiałym językiem tak ze na pewno każda osoba znajdzie w nim cząstkę siebie i inspiracje do działania ❤️ Cieszę się ogromnie że tamtego pięknego dnia akurat byłam na kawce u przyjaciółki i poznałyśmy się 😍😍😍 Jesteś inspiracją na medal Julitka 😁🔥 Brawo 👏🏻👏🏻👏🏻👏🏻👏🏻👏🏻
Dziękuje za Twój komentarz i cieszę się, ze się podobało
Dziękuję za tę historie 😘
Julka, jestem z Ciebie ogromnie dumna. Pięknie napisane, mega profesjonalizm, trzymam za Ciebie kciuki! 🥰 GRATULUJE KOCHANIE ❤️